Forum fanów Davida Bowiego
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum fanów Davida Bowiego Strona Główna
->
Life on Mars?
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
David Bowie
----------------
Ziggy Stardust
Golden Years
The Next Day
Space Oddity
Life on Mars?
The Man Who Fell to Earth
Rebel Rebel
Albumy studyjne
TVC 15
Albumy koncertowe
Wideografia
Fani
----------------
Young Americans
Let's Dance
Try Some, Buy Some
Sztuka
----------------
Eight Line Poem
Rock 'n' Roll Suicide
Sound and Vision
Forum
----------------
Absolute Beginners
Under Pressure
Shoutbox
Fanpage
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Alireen
Wysłany: Wto 19:12, 15 Lis 2011
Temat postu:
Idąc tym tokiem myślenia stwierdzam, że Major jest postacią bardzo mi bliską i poniekąd rozumiem skąd u niego takie jazdy. Dlatego taka interpretacja jest mi na rękę. Chociaż podobno jest tak że w pewnych rzeczach widzimy to co chcemy widzieć. A jaka jest prawda? To już wie tylko Dejw
annia
Wysłany: Wto 18:24, 15 Lis 2011
Temat postu:
Alireen
Wysłany: Wto 14:02, 15 Lis 2011
Temat postu:
Według mnie to wygląda tak: Major Tom jest niewątpliwie człowiekiem z problemami. Nie wiemy czy kiedykolwiek miał coś wspólnego z kosmicznym biznesem czy nie, ale nie jest to aż tak istotne. Na chwile obecną (tzn tą która nas interesuje) nie pracuje na pewno dla Nasa czy Srasa. Ma problem z własną tożsamością i rzeczywistością która go otacza. Nie jest w stanie zaakceptować tego co się wokół niego dzieje. Nie wiemy co jest tego powodem - sytuacja zawodowa, zawód miłosny, utrata kogoś bliskiego, czy generalny wkurw na wszystko. Ważne jest to, że człowiek ów siłą swego umysłu i najprawdopodobniej z pomocą stymulantów różnych, tworzy sobie alternatywną osobowość i alternatywny świat, w którym żyje tak jak sam tego chce. Może naoglądał się filmów, albo naczytał książek SF i stąd taki a nie inny obraz jego świata.
W tym całym jego pierdolniku przyszedł dzień kiedy stwierdził, że jest to dobry moment żeby polecieć gdzieś dalej i zrobić coś ważnego dla ludzkości itd. I tutaj pojawia sie Space Oddity, czyli jednym słowem niezły film nakręcony przez emocjonalnie wzburzony umysł potraktowany środkami psychoaktywnymi. Problem w tym, że podróż była zbyt długa i zbyt głęboka dlatego też kontakt z bazą się urywa przez najzwyklejszą w świecie zapaść albo inne cholerstwo.
A co do Ashes to ashes to tutaj okazuje się że nasz szanowny kolega powrócił ze swojego kosmicznego rejsu, niewątpliwie z pomocą lekarzy którzy dali rade pobudzić jego przećpane serducho do działania. Co było dalej nie mam pojęcia.
Dla mnie niewątpliwym faktem jest tylko to że Major to naprawdę zagubiony, nieszczęśliwy i przede wszystkim chory człowiek, któremu chyba nikt nie potrafi pomóc.
Dziękuję za uwagę
Gość
Wysłany: Pon 22:35, 05 Wrz 2011
Temat postu:
Ciekawe ciekawe. Gdzieś czytałem że Tom wziął coś i dlatego te gwiazdy itd?? Lub nawet jak w książce Philipa k Dicka "Trzy stygmaty palmera eldritcha" poleciał na planetę gdzie znalazł pewne wodorosty. Paląc je stworzył sobie swój świat bedąc tam wiecznie tymczasem w świecie na zewnątrz czas prawie wcale nie płynął. Nic dziwnego że jest happy
annia
Wysłany: Pon 22:30, 05 Wrz 2011
Temat postu:
Też miałam bardzo silne skojarzenia z Odyseją kosmiczną, z momentem przejścia przez monolit - "My God, it's full of stars!"
Coś kieruje jego statkiem, nie jest w stanie tego kontrolować, i nagle ląduje w zupełnie innej przestrzeni.
No i w filmie to przejście wygląda bardziej na psychodeliczną podróż po jakichś "wspomagaczach" - więc prawdopodobnie Major Tom wcale nie wyruszył z Ziemii, to mu się wszystko wydaje, a otrzeźwiał dopiero przy "Ashes to ashes" - w końcu "We know Major Tom's a junkie"
Wujek Dominik
Wysłany: Pon 18:29, 05 Wrz 2011
Temat postu: Major Tom, czyli co się stało?
Zainspirowany historyjką obrazkową na temat Majorat Toma ze Space Oddity zakładam temat w którym spróbujemy pozgadywać co się właściwie Majorowi Tomowi przydarzyło.
Tekst mówi tylko dość enigmatycznie:
"Though I'm past one hundred thousand miles, I'm feeling very still
And I think my spaceship knows which way to go
Tell my wife I love her very much, she knows
Ground control to major Tom, your circuits dead, there's something wrong
Can you hear me, major Tom?
Can you hear me, major Tom?
Can you hear me, major Tom?
Can you...
Here am I sitting in my tin can far above the Moon
Planet Earth is blue and there's nothing I can do"
Ale co się właściwi stało? W historyjce obrazkowej Major Tom obrywa deszczem meteorów - bo niby że gwiazdy wyglądają jakoś inaczej... Ja jednak mam inną teorię. Może nie do końca spójną, ale ciekaw jestem jakie jest wasze spojrzenie.
Otóż z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić że Bowie napisał SO będąc pod silnym wpływem Odysei Kosmicznej 2001. Dowodów wiele nie potrzeba. Wystarczy bliskość dat, albo choćby sam tytuł który ów związek podpowiada. Idąc dalej tym tropem pokusiłbym się o jakieś zdarzenie w którym to raczej coś się dzieje w oprogramowaniu statku. Może się zbuntował, może nabrał inteligencji, a może został wezwany gdzieś w kosmos? Przywołany przez "swoich". A może nie statek tylko on oszalał, albo coś w nim zaszyte gdzieś w głębi, nagle dało o sobie znać kiedy statek opuścił zagłuszające pole Ziemi? Pomysłów ma wiele. Któryś do was przemawia? No tak czy siak jak się okazuje po latach coś musiało w tym być, bo Major Tom gdzieś doleciał. Wskazuje na to wyraźnie Ashes to Ashes.
Zatem poleciał i miało to ukryty sens bo jednak dotarł do celu. Następnie powrócił na Ziemię. Gdyby było inaczej umarłby. Czy to przez rozszczepienie kadłuba, czy to przez brak tlenu albo pożywienia. No w każdym razie 11 lat by nie przeżył. Nawet gdyby leciał z bardzo wysoką prędkością i czas dla niego płynąłby inaczej, to skompresowałby góra połowę czasu - 5 lat w uszkodzonym statku, a on by przeżył i jeszcze dał radę wrócić? Coś to za proste... więc jak sądzicie? Co to było?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin